[…] dawniej myślałem że mam prawo obowiązek
krzyczeć na oracza
patrz patrz słuchaj pniu
Ikar spada
Ikar tonie syn marzenia
porzuć pług
porzuć ziemię
otwórz oczy […]
Fantazja Wolfganga Roberta Paalena z Międzynarodowej wystawy surrealizmu z Galerie Beaux-Arts w Paryżu z r. 1938 przybrała monstrualne wymiary. Jeśli Avant La Mare porastały trzciny sięgające najwyżej do ramion, to instalacja Uprawiam sztukę Andrzeja i Teresy Wełmińskich przytłacza, sprowadzając człowieka do rozmiarów owada ukrytego w trawie.
W miskantowy busz wchodzi się wyłącznie na własną odpowiedzialność. Spacer po prymitywnej drewnianej kładce w kilkumetrowej szumiącej gęstwinie wywołuje kontrastujące ze sobą emocje. Z jednej strony mierzymy się z poczuciem stanu zagrożenia, lęku przed nieznanym i zagubieniem się, lecz jednocześnie jesteśmy ukryci, pozostajemy niezauważeni, znajdujemy schronienie w zaroślach niczym zwierzę. Jeśli w tym entourage’u nagle pojawiłby się elegancki mężczyzna we fraku częstujący szampanem, nie wiedzielibyśmy, czy śnimy czy znaleźliśmy się w świecie Alicji w Krainie Czarów, w którym napój magicznie pomniejsza, a Biały Królik prowadzi do nory, gdzie łatwo stracić orientację.
Nie każda ścieżka wytyczona pomiędzy suchymi łodygami pozwala opuścić environment. Uprawiam sztukę jest poniekąd metaforą niemocy znalezienia wyjścia, której gorycz osładza odrobina ironicznej autorefleksji artystycznej. Wszakże za pierwszym labiryntem stał Dedal, archetyp artysty i rzemieślnika. Gra z figurą Dedala oraz „uprawianiem sztuki” kiełkowała już w pracy Ikar z r. 2009, w której Andrzej Wełmiński wcielił się w postać oracza ze słynnego obrazu pędzla Pietera Bruegela Starszego. Wówczas uprawiał sztukę uprawiając ziemię, przy czym eksponowany był ten drugi proces. W nowym projekcie, współtworzonym z żoną Teresą, akcenty rozłożone są odwrotnie – aranżacja i interwencja są pierwszoplanowymi elementami przedsięwzięcia, w przeciwieństwie do uprawy miskantu. Zwrot „uprawiać sztukę” może brzmieć staroświecko lub nawet śmiesznie podniośle. Niech nie odwróci to naszej uwagi od poważnego i głębszego przesłania dzieł.
Ikar, ukryty w r. 1966 przez Ernesta Brylla w symbolu ćmy, zmaterializował się w postaci owada z assemblage’u. Dla Brylla „męstwem” była determinacja ćmy, by lecieć ku światłu, które ją zabije. Fakt, że w pracy wykorzystywano prawdziwe zwierzę, wzmacnia oddziaływanie dzieła. Za Jarosławem Iwaszkiewiczem widz może powiedzieć: „Ja jeden zauważyłem, że Ikar utonął”. Odbiorca pozostawiony zostaje z aktualnym dylematem, jak się zachowa, i czy zareaguje, gdy zobaczy upadek Ikara – zwłaszcza Ikara Iwaszkiewiczowskiego, ofiary okupacji. Można się posunąć nawet dalej, mając na uwadze, że określenie „ćma” w dawnej polszczyźnie oznaczało mrok, i traktować lot ćmy-Ikara jako spotkanie ciemności ze światłością, nocy z dniem, które wygrywa światło.
Granica między bezpieczeństwem a jego brakiem jest niezwykle cienka. Pracę Paalena interpretowano w r. 1938 jako zwiastun porażki polityki ustępstw w czasie konferencji monachijskiej. Czy wybijające się trzykrotnie wyżej od trzcin Avant La Mare olbrzymie miskanty Wełmińskich również są podskórnym przeczuwaniem?
Robert Domżalski
Utkwiło mi w pamięci, że instalacja Uprawiam sztukę w jakiś sposób jest przykładem „haptycznego przedstawienia”, które kwestionuje perspektywę geometryczną i zmusza do spojrzenia na sztukę w „przyziemny” sposób. Ponieważ nie istnieje horyzont (albo jest przesłonięty), instalacja zmusza, by szukać innych sposobów myślenia o sztuce. To ta ręka wysuwająca się z kopca; to ten rozżarzony piecyk; to te przypadkowe przedmioty zaskakujące zwiedzającego…
Każdy z nich ma swoją historię i historiografię, która powoduje, że przedmioty te zaczynają funkcjonować inaczej w mojej pamięci.
Michał Kobiałka
Profesor Sztuk Teatralnych na Wydziale Sztuki Teatralnej i Tańca Uniwersytetu Minnesota
Trawy
Trawy miskanta są naszą realnością, od wielu lat otaczają nasz dom oddzielając go niczym morze od stałego lądu. Na wietrze szumią też jak morze.
Dają schronienie różnym gatunkom. Ukrywają się w nich sarny, zające, różnorodne ptactwo, a czasem nawet dziki.
A pod ziemią rozrastają się kłącza.
*
Miskant olbrzymi jest jedną najwyżej rosnących traw świata. Instalacja Uprawiam sztukę jest w istocie gigantycznym wyschniętym trawnikiem, co może być odczytane jako żart ze względu na swoją przesadną wysokość, albo metafora ulotności życia ludzkiego za Psalmem 90.
Słomiane Hieroglify
Trawy i słoma pojawiały się w naszych wcześniejszych realizacjach, m.in. w spektaklu Słomiane Hieroglify, wystawionym w Kiszyniowie w r. 2015. Było ich dużo. Były swoistymi rzeźbami o odrębnych funkcjach i znaczeniu; wszystkie były wykonane ze słomy. Hieroglify miały związek z pejzażem Mołdawii, z wiecznie tlącymi się stogami słomy, z których snuły się dymy, cicho i jednostajnie, po horyzont; należały do kategorii przedmiotów, których granice zacierają się, więc nie wiadomo, gdzie się zaczynają, a gdzie kończą.
Labirynt
W mitologii budowniczym systemu krętych, krzyżujących się korytarzy z licznymi celami i dwoma wyjściami, był Dedal. Najczęściej labirynt jest utożsamiany z rytuałem „przejścia” lub inicjacji, śmiercią i odrodzeniem; może być traktowany jako symbol poszukiwania duchowego centrum, ale także szerzej jako reprezentacja życia ludzkiego z jego próbami i trudami. Labirynt jest matnią, sytuacją, z której trudno wyjść; błądzi się w nim i wpada w pułapki. Nie wiemy, dokąd dotrzemy; przyjmujemy kondycję wędrowca, schodzimy na manowce.
W naszym spektaklu Ameryka, czyli nie oglądaj się za siebie scenografię stanowił system platform bez wyjścia. Opisywaliśmy jako „ustawicznie skręcające korytarze, schody wciąż po sobie następujące, przejścia, kładki i pokoje – jeśli do nich wejdziesz już nie wyjdziesz z powrotem, jeśli do nich wkroczysz, już się nie wydostaniesz…”.
Gdzieniegdzie, w zaroślach, można rozpoznać pozostałości wcześniejszych realizacji, jak porzucone resztki dawnych całości. Tkwią tam prawie niewidoczne jak frazy w naszej pamięci i powoli zarastają przez trawę, chaszcze i chwasty, tracą ostrość, sens, a ich znaczenia ulęgają rozmyciu…
Apokryf 1993
Obiekt o wielu sprzecznościach, jego cechą są antynomie. To księga, ale nie prawdziwa, raczej można ją nazwać makietą. Jest pustą skorupą, ale ma swoje wnętrze. Księga jest otwarta na stronie z ilustracją, ale ilustracja nie jest płaskim obrazem, wyobrażeniem ma swoją głębię, czeluść, z której wysnuwają się źdźbła słomy, pakuły, nici…
Apokryf jest księgą, do której mają dostęp tylko osoby wtajemniczone, posiadające określoną wiedzę (gnosis), niedostępną dla profanów. Znaczenie drugie apokryfu, odnosi się do ksiąg nieautentycznych, przypisywanych różnym autorom i różnym epokom i jest synonimem fałszywości. Nasz obiekt oscyluje pomiędzy dwoma tymi znaczeniami.
Powstał dosyć dawno temu jako eksponat wystawowy, ale ciągle jest w użyciu w różnych spektaklach, zmienia treści, jest żywy…
Ogień krzepnie
Pod powieką trzymam mały obrazek: ojciec rozpala piec kaflowy w naszym mieszkaniu. Pokój dziecięcy. Panuje jeszcze zmrok przed świtem, a światło ognia rozświetla jego kucającą sylwetkę. Ruchome cienie są ogromne. Leżąc jeszcze w łóżku, obserwuję jak żeliwne drzwiczki powoli nabierają głębokiej czerwieni jakby podbiegały krwią…
Piec i palenisko prezentuje element ognia i jest źródłem ważnych metafor, symbolizuje zimę, gorąco, ognisko domowe, gościnność, protekcję, dom, kobietę, vulvę, świat podziemny, piekło. Piec był częstym lejtmotywem wielu naszych utworów z powodu bogatej symboliki przemiany, transmutacji i tworzenia, oraz z pewnością wspomnień ciepła domowego i beztroskiego dzieciństwa.
Ogień krzepnie jest piecem w ruinie, doszczętnie rozbitym, z którego pozostały jedynie żeliwne elementy paleniska. Tlą się jeszcze iskierki ognia… Może chwilę temu ktoś przy nim grzał swoje ręce albo podgrzewał zupę przed drogą…
Powszechnie wiadomy gest
Obiekt powstał w oparciu o marzenie senne Teresy, które miała na krótko przed rozpoczęciem projektu teatralnego realizowanego w Rose Brufford Colege:
Śniło jej się, że widzi na łące kopce ziemi jak kretowiska, jest ich kilka; nagle na jednym z nich ziemia zaczyna się poruszać i powoli wyłania się dłoń w geście prośby, potem z drugiego i kolejnych. Mira (Mira Rychlicka), która jej towarzyszy, jest przestraszona i stara się nogą wepchnąć je z powrotem, rozdeptuje i wciska w ziemię. Robi to z odrazą.
Obraz ze snu był ekspresyjny i wizyjny. Postanowiliśmy, że będzie to scena otwierająca powstający spektakl. Tak powstała uwertura Traumaticonu. Ten obiekt odegrał jeszcze swoje role w kolejnych spektaklach, także w wersji animatronicznej, był również prezentowany jako praca autonomiczna.
Niema prośba. Z kopca ziemi, wyglądającego jak kretowisko, wyłania się ludzka ręka. Widać wystający mankiet białej koszuli, ale rękaw garnituru, z którego obsypują się grudy ziemi, zagłębia się i znika pod powierzchnią; to wątek telluryczny. Dwa palce prawej ręki – mały i serdeczny zgięte, a dwa wzniesione ku górze – wskazujący i środkowy. Może to prośba, może rytualny gest błogosławieństwa i przenoszenia siły, znany z ikon lub innych wyobrażeń sakralnych. Gest, jak się wydaje, nie pozostaje bez znaczenia. Jakby ktoś zapewniał o jakiejś niezmiernie ważnej rzeczy, przyrzekał lub przysięgał i brał nas na świadka swego ślubu.
Imponderabilia in vitro:
W buteleczkach i naczyniach laboratoryjnych zebrane zostały osady sentencji, myśli, tytułów, fraz: Czarna masa snu, Wiara, Nadzieja, Miłość, Gorycz, Lęki, Eheu fugaces…, Zło konieczne, Wystrzegać się złych snów, Wolność.
Upadek Ikara
Zmierzchnica trupia główka (Acherontia atropos L.), zwana jest także zmorą trupią-głową, w wielu kulturach była kojarzona ze śmiercią. Ćma rzuca się w płomienie świecy za cenę życia. Dawniej ćmą określano także mrok, ciemność, ale także dużą ilość, gęstwę.
Charakteryzacja
„I pocałował zwierciadło, i cały stał się kamieniem”
Adam Mickiewicz, Dziady, 1822
Nakładanie makijażu odnosi się do naszej przeszłości w teatrze Cricot 2, w którym wielokrotnie odgrywałem role kelnerów i właścicieli knajp – przeważnie były to postacie umarłych. Charakteryzowanie się jest przyjmowaniem roli, zakładaniem maski, swoistą ceremonią, misterium. Umarłemu kelnerowi pozostawiono maskę pośmiertną na twarzy.
Lustro to atrybut Narcyza. Oznacza vanitas, próżność i marność. Jego znaczeniowość jest głęboko rozbudowana: symbolizuje podwójną realność, jest swoistą granicą między dwoma światami – realnym i nadprzyrodzonym. Ze względu na odtwórczą i refleksyjną funkcję myślenia jest symbolem poznania, świadomości, prawdy i jasności. Zwierciadło jest także metaforą tworzenia i sztuki. W wielu wierzeniach przypisywano mu działanie apotropaiczne, często wykorzystywano je do praktyk okultystycznych. Lustro zachęca do myślenia o transcendencji, jest źródłem wielu fantazmatów, a także elementem bogatych i złożonych obrzędów.
Podobnie jak zatrzymywanie zegarów i kładzenia monet na oczach nieboszczyka, zakrywanie luster jest rytuałem związanym ze śmiercią, przekazywanym przez stulecia w wielu kulturach na całym świecie.