Naśladuje i udaje ostentacyjnie

Żródło:
Justyna Balisz, Gazeta Malarzy i Poetów 4/2004

Andrzej Wełmiński urodził się w Krakowie w 1952 roku. Zafascynowany postacią spiritus movens ówczesnego życia artystycznego -Tadeusza Kantora – postanawia pokazać mu swoje młodzieńcze prace i zaprasza go jako jedynego widza na tak zwany „Happening poranny, czyli żółta walizka” (wraz z Romanem Siwulakiem). W 1972 rozpoczyna studia na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w pracowni Włodzimierza Kunza. Tego samego roku zostaje członkiem teatru Cricot 2 i odtąd brać będzie udział we wszystkich przedstawieniach Kantora. Rok później komisja międzynarodowa kwalifikuje jego prace do 8 Biennale de Paris. Bierze udział w wystawie ,,Malarze teatru Cricot 2”(Rzym, Mediolan), ,,Artyści Galerii Foksal”, gdzie w 1990 odbywa się także jego wystawa indywidualna. Pokazuje prace m.in. w Krzysztoforach (1990, wrzesień 2004) i w Starmach Gallery (1991). W dwa lata po śmierci twórcy teatru Cricot 2 powstaje Zespół Aktorów Teatru Cricot 2, z którymi Wełmiński podejmuje się z powodzeniem kontynuowania duchowego dziedzictwa Mistrza. Powstają takie spektakle jak ,,manjacy”, „Ameryka”, ,,Demon ruchu” ,Rzeźnia” czy ,,Da liegt der Hund begraben”.

Znając biografię Wełmińskiego, wpadamy w niebezpieczną pułapkę skupiania się podczas lektury jego dzieł na wyłapywaniu wątków ,,kantorowskich”. Po pewnym czasie jednak mile zaskoczeni dostrzegamy, że jego prace to taki konglomerat ciągle powracających wątków, skupiających się wokół idee fixe , lecz jest to idee fixe zupełnie wyjątkowa, gdyż jej istotą jest zagadka. Postać twórcy ,,Wielopola, Wielopola” jest JEDNYM Z, a właśnie NIE JEDYNYM motywem przewodnim jego twórczości.

W 1991 roku artysta pokazuje w krakowskiej Starmach Gallery cykl ,,Tablic Wotywnych”. Wystawa ta celowo pomyślana została jako hommage dla Kantora. W obrazach autor użył fotografii postaci z jego ostatniego spektaklu ,,Dziś są moje urodziny”. Ironia losu zadecydowała, że Wełmińskiemu przypadła po śmierci jego twórcy podwójna rola-autoportretu Kantora i samego reżysera… Tablice to nieco przewrotne ukazanie dróg poszukiwania tożsamości, zabawa z wielowymiarowością bycia w roli i bycia rolą, pokazanie siebie w kimś innym i kogoś innego w sobie. Wełmiński niczemu nie zaprzecza, ,,rezygnuje z NIEPRZENIKLIWOŚCI”, mówi, iż ,,NAŚLADUJE i UDAJE ostentacyjnie”. W obrazach tych dochodzi do zespolenia trzech elementów, które wymienia obok siebie Barthes: zdjęcia, teatru i ich ,,szczególnego pośrednika” – śmierci. Uprzedmiotowione przez fotografię postacie, wtopione w materię obrazów, ponownie stają się podmiotem. Są więc zdolne do przechowywania wspomnień, które podobno poza ciałem nic nie znaczą.

,,Teatr i malarstwo dopełniają się, przenikają i potwierdzają wzajemnie” – mówi Wełmiński. Artysta niemal we wszystkich swych pracach zmaga się z  dwuwymiarową powierzchnią obrazu. Nie wystarcza mu iluzja malarska. Fascynuje ich wielość, ingerowanie w przestrzeń. Tak dzieje się w cyklu ,,Wiara, Nadzieja, Miłość”. Często przytwierdza do powierzchni obrazu realne przedmioty, kontynuując tradycję ,,archeologów codzienności”. To tak jakby artysta pytał nas za Alicją ,,Czy mamy ochotę zamieszkać w Domu po Tamtej Stronie Lustra”? To takie odwieczne zawieszenie sztuki między prawdą a pozorem. Tytuły dodatkowo kierują myśli widza na bardziej werbalne, literackie tory. Dzieło staje się palimpsestem, ma w sobie coś z logiki snu, daje niepokojące odczucie somnambulicznej pewności. Wełmiński obsadza nas często w roli podglądacza. Taki jest ,,Judasz”, sugerują to liczne otwory i  ,,tajemne przejścia” w obrębie dzieł. Podglądanie, ta wstydliwa a zarazem pociągająca skłonność ludzka, zwulgaryzowana ostatnimi czasy w rozmaitych reality show, zachowuje u Wełmińskiego swój mityczny niemal wymiar. Daje nadzieję zobaczenia czegoś więcej, spoglądanie przez otwór zakłada poza tym wybór. Wtedy już nie tylko patrzymy, ale przede wszystkim widzimy. Przechodzimy od dystrakcji do kontemplacji. Wiele dzieł Wełmińskiego ma w sobie jakiś kafkowsko-schulzowski pierwiastek. Takie wydają się być ,,Ruiny” – dalekie spadkobierczynie akwafort Piranesiego czy romantycznych wizji Friedricha i Schinkla. Sam artysta mówił o potrzebie ,,poezji i romantyzmu” w nowym stuleciu. A ponieważ ,,mamy czasy nostalgiczne”(Sontag) takie też zdają się być niektóre dzieła artysty.  Ruiny mają w sobie coś organicznego. Kojarzą się, podobnie zresztą jak ,,Pracownia”, z opisem starych mieszkań z ,,Traktatu o manekinach” Schulza. To ,,rumowiska obfitujące w humus wspomnień, tęsknot(…)”.

W obrazach Wełmińskiego nie chodzi o cel, a o drogę. Wystarczy przypatrzeć się takim płótnom jak ,,Nadzieja” czy ,,Niebo gwiaździste nade mną…”.Według Waltera Benjamina charakter destrukcyjny to taki, który ,,wszędzie widzi drogę(…) Żadna chwila nie wie, co przyniesie następna”.  Ciągłe ,,oczekiwanie wybuchu”… Oglądanie tych dzieł to  przeprowadzanie prób, zabawa z tradycją, symbolami (np. ćma, która  obok wielu znaczeń, występuje w ciekawych kontekstach  m.in. u Nabokova). Obraz to nie tylko doświadczenie, ale nade wszystko – przygoda. Każdy z nich ma swoją historię. Prowokuje pytania na wielu poziomach. Od przyziemnego ,,Jak to zostało zrobione?” po próby odnalezienia tego, co kryje się ,,poza”.

Jeśli szukać analogii można by pokusić się o porównanie obrazów Wełmińskiego z płótnami Anselma Kiefera (nota bene artyści znają się osobiście, zabawka na obrazie ,,Brzydki kaczorek” to prezent od niemieckiego artysty ). Ten sam pietyzm w użyciu materii, temat ruin, alchemia, nakładanie się warstw obrazów i znaczeń, nieco ironiczne eksponowanie własnej osoby w rozmaitych rolach….W pracach Wełmińskiego wyraźnie widać, iż przyswoił sobie lekcję surrealizmu, malarstwa materii, a nade wszystko dadaizmu.  Pomimo ,,poważnych” tematów zza każdego obrazu roznosi się dadaistyczny chichot, który ,,obnaża coś, czego wszyscy się domyślają: że naszej naukowej wierze w istnienie świata czegoś brak, że nie można potwierdzić nigdzie jakiejkolwiek realności(…)”(Hans Richter). Chyba zgodzimy się, patrząc na twórczość Wełmińskiego, z Alfredem Kubinem, który pisał, iż ,,demiurg jest dwoistością”, a ,,świat to siła wyobraźni”.